"Winter is coming", głosi dewiza Domu Starków. Właściwie, u nas, zima już jest. Nareszcie, powiedzą niektórzy - jak Tymek, inni cieszą się mniej, lub wcale.
Dwa dni temu rano, Tymczak kwękał nieco, ale widok bieli za oknem wyraźnie dodał mu sił, humoru i animuszu.
Dzisiaj rano wędrowaliśmy do lekko oblodzonego i zaśnieżonego samochodu, aż tu nagle słyszę:
- Tatusiu... muszę powiedzieć ci coś ważnego i martwego.
Zdębiałem.
- Co? Dlaczego "martwego"?
- No bo, Mamusia się bardzo - przeciągnął ostatnie słowo - zmartwiła, jak nam się wczoraj, przy skrobaniu trochę ułamała skrobaczka...
Rzeczywiście - skrobaczka prawie że ""martwa". Ułamali całość :) Co prawda Mama Tymka wyjaśniła mi, że wcale nie zmartwiła się "bardzo", ale fakt pozostaje faktem. Tymczak, choć niechętnie poruszamy tematy, nazwijmy je, "egzystencjalne", wyraźnie kojarzy uczucia wokół "śmierci" lub "umierania". Przed nami jeszcze sporo rozmów.
Dziś wyszło nieco poważniej, więc dla rozweselenia rozwiązuję mini-quiz tymczakowego słowotwórstwa.
Brzoskietka to rzodkiewka. A błazenki to żadne ryby - to łazanki.
:)
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz