Taka sytuacja. Jest 21 grudnia, wieczór. Tymek zjada serki na kolację, Mama Tymka uciera buraki. Pisk Mamy. Jeden z buraków spadł na ziemię. Mama mówi:
- Spieprzył mi burak!
Tymek:
- Mama powiedziała: "pieprzony burak". Ha-ha!
Ja staram się to jakoś wytłumaczyć. Pewnie "Mamie chodziło o popieprzenie buraka, przyprawienie itp".
Ale Tymek, na szczęście, nagle traci zainteresowanie "pieprzeniem" i rzuca:
- Przygotowujemy się do świętowania! Nie mogę się doczekać, aż przyjdzie Gwiazdka.
Dziecko, tym razem, nie drążyło tematu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz